Translate

środa, 16 lipca 2014

Ufff.. jak gorąco, puffff... jak gorąco, czyli jak chronić nasze maluchy w upały!

  Maria zasnęła i jest chwilka na stworzenie wpisu :)
Zastanawiałam się nad tym jaki obecnie jest najbardziej aktualny temat dla wszystkich Mam pociech i po wyjściu na dwór z Franią pomysł momentalnie wpadł mi do głowy- TAK, to UPAŁ!! a mianowicie co robić w upały z maluszkiem.
   Zadajemy sobie pytania: czy możemy wyjść na słońce? czy możemy się razem poopalać? czy smarować filtrem naszego bąbelka? jeżeli tak to jakim itd., itp. To już nasze drugie lato z Franią, więc trochę się wyedukowaliśmy w tym temacie :).
Zacznijmy od niemowlaków- niestety tutaj nie mamy za dużych możliwości, ponieważ większość specjalistów uważa, że do 6 miesiąca życia dziecko powinno unikać przebywania na słońcu podczas upałów- wtedy wychodzimy z maluszkiem przed godziną 10 i po godzinie 15. Wiem, że to nie jest proste, ponieważ zawsze jest tak dużo spraw do załatwienia na mieście ale musimy pamiętać, że nasze maleństwa są najważniejsze :). Warto też wspomnieć o tym, że większość kremów z filtrem jest dostępna dopiero od 6 miesiąca życia (napisałam większość, ponieważ zdarzają się już w sprzedaży kremy z filtrami od pierwszego miesiąca. Jednak nam lekarz odradzał stosowanie takich kremów, gdyż skóra maluszka może na nie różnie reagować).

Co do starszych brzdąców- prostsza sprawa :) Tutaj musimy pamiętać o nakryciu głowy (ZAWSZE!!!), ponieważ nawet nie zauważymy kiedy słońce zaszkodzi naszemu maleństwu. Oczywiście najlepiej powiedzieć, że nie powinniśmy  przebywać bardzo długo na słońcu podczas takich upałów jak teraz ale wiemy, że to nieuniknione. Każdy chyba chciałby a to pójść na spacer, a to jechać na wodę, do dziadków na wieś itp. więc trzeba sobie jakoś radzić. Ja Marysię smaruję tylko i wyłącznie filtrami mineralnymi (bo są jeszcze filtry chemiczne- to te, które są dostępne w każdym sklepie, drogerii itp.) Naczytałam się i nasłucham w tv, że filtry mineralne nie "przedostają" się przez skórę dziecka do jego organizmu, a wszystkie inne niestety tak i troszkę trują organizm naszego brzdąca. Oczywiście, każdy może mieć swoje zdanie w tym temacie, bo istnieją też opinie, żeby wcale nie smarować filtrami tylko przyzwyczajać dziecko do słońca- ale w naszym przypadku z pewnością skończyło by się to oparzeniami (jak widać na wszystkich zdjęciach Maria do mulatek nie należy:) ).

Aj..! Wracam do filtrów mineralnych, bo znowu się rozpisałam. Mają one jeden minus- cena! Niestety tak to już jest zazwyczaj, produkty dla dzieci zwłaszcza uznawane za lepsze też mają "lepszą" cenę, ten którego obecnie używamy kosztował około 40 pln (tubka ma 50 ml, nie wiem jak cenowo wychodzi większa tuba). Co do rodzaju filtra a raczej wysokości ochrony skóry dziecka, ja proponuję  50-tkę.  Skoro już piszę o tych kremach i polecam filtry mineralne, na koniec fotka  naszego kremu.



A teraz czas na relaks i na chwilę tylko dla siebie, czyli moje domowe SPA:)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz