Translate

niedziela, 20 lipca 2014

Dzień pełen wrażeń

Wczoraj spędziliśmy wspaniały rodzinny dzień  :)
Najpierw rano rower z Marią a już w południe powędrowaliśmy całą rodzinką na działeczkę, a tam spędziliśmy resztę dnia na zabawie .
Aj!! nie tak do końca! Zrobiłam też trochę pożytecznej pracy- pomalowałam piaskownice, którą dziadzio kupił swoim wnusiom :) I tak się zagalopowałam w tym malowaniu, że nawet "odnowiłam" stelaż do naszego hamaka. Gdybym miała więcej farby to chyba większość rzeczy, którą musimy pomalować byłaby już gotowa- jakoś dobrze mi się w tym słońcu pracowało.

Rozłożyliśmy też basen dla naszego małego skarba i tak jak przewidywałam wcale chciała z niego wychodzić ( my zresztą też! ) Wszystkie zabawki wylądowały w wodzie i niczego więcej nie było jej potrzeba :)


Ale niestety w trakcie a raczej pod koniec wczorajszego dnia , nasza malutka zaczęła wymiotować, to  było coś przerażającego. Rzadko jej się zdarzą wymiotować ale tym razem było to naprawdę straszne.. Oczywiście od razu podawaliśmy jej wodę- żeby nie dopuścić do odwodnienia. Szczęśliwe na 3 wymiotach się skończyło.
Staraliśmy się znaleźć przyczynę wymiotów i oczywiście pierwsze o czym pomyślałam to słońce, już obwiniałam się, że może pozwoliłam Marysi za dużo bawić się na słońcu albo, że była za długo w wodzie i dodatkowo na słońcu, ale to nie to i nagle olśnienie!! Dzisiaj postanowiłam nie gotować obiadu dla Frani
( taki upał, więc nie chciało mi się już stać przy kuchni- wolałam spędzić ten czas z malutką na dworzu ) i zjadła dwie kupowane zupki i to chyba to... Zwłaszcza, że w wymiotach zauważyłam kawałki tych okropnych warzyw!! Jestem na siebie wściekła, że nie ugotowałam jej obiadu, ale cóż nie mogłam niczego przewidzieć, chciałam dobrze ( tak to sobie tłumaczę).

Na szczęście, wszystko szybko wróciło do normy i po przytuleniu do mnie Maria zasnęła i słodko spała - mój mały aniołek :)


Dzisiaj kolejny dzień na działeczce, ale tym razem nie pozwoliłam sobie na gotowe jedzenie! Z  rana ugotowałam rosołek na obiad dla Marysi na a na deserek pierwszy raz zdecydowałam się na domowy kisielek ( przepis wstawię później w zakładkę mamma w kuchni :) )


A teraz kilka foto z wczorajszego dnia:







Jeszcze dzisiaj odszukam zdjęcia z piaskownicy i też się nimi z wami podzielę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz