Translate

środa, 17 września 2014

Pępuszek niemowlaka- jak o niego prawidłowo dbać??

Nadszedł czas na post tematyczny!!

A więc jak w temacie, pewnie wiele rodziców zastanawiało się jeszcze przed przyjściem dzieciaczka na świat jak dbać o jego pępuszek, czyli o tzw kikut (zostaje on po odcięciu pępowiny), Dbanie o ten kikut jest bardzo ważne ponieważ to w jaki sposób się nim zajmujemy rzutuje na późniejszym wyglądzie pępka naszej pociechy.

Zacznijmy od tego, że są dwie szkoły dbania o pępuszek :

- pierwsza zabrania stanowczo jakiegokolwiek moczenia pępuszka i nakazuje ciągłe noszenie opatrunku z gazika do momentu, aż kikutek sam odpadnie - oczywiście opatrunek zmieniamy codziennie. Ponadto wskazane jest odkażanie pępuszka raz dziennie, zazwyczaj po kąpieli specjalnym preparatem (lekarze najczęsciej polecają octenisept, który jest dostępny w każdej aptece).

- druga metoda z kolei nie zabrania moczenia pępuszka, ale oczywiście po każdym moczeniu musimy go starannie osuszyć. Co do opatrunku, oczywiście musi być codziennie zmieniany a co więcej zaleca się wietrzenie pępuszka poprzez wywijanie pampersa tak aby pępuszek z opatrunkiem nie był pod pampersem (bardzo często pieluszki zakrywają pępuszek i to utrudnia gojenie, ponieważ dopływ powietrza przyśpiesza gojenie). Co do odkażania, mówimy tu o jak najczęstszym czyszczeniu pępuszka takimi samymi preparatami jak w sposobie pierwszym (higiena około 3 razy- po przebudzeniu, w połowie dnia i po kąpieli)

- bardzo ważną czynnością jest higiena tzw. kikuta pępowinowego. Jak napisałam wcześniej zalecany preparat to Octenisept (jest dostępny w dużych butlach ale też w małych jeżeli nam to bardziej odpowiada). Co do ceny to niestety już nie pamiętam ale chyba za małą buteleczkę płaciliśmy około 30 pln. Zawsze do higieny używamy gazików - ja kupowałam małe pojedyńcze gaziki pakowane w folijkę - jest je łatwiej używać. Duża gaza, jest niestety nie praktyczna, ponieważ musimy ją przecinać na mniejsze kawałki a te z kolei mają "wystrzępione niteczki" na obciętych rogach, które mogą nam utrudniać mycie pępuszka.

Przejdźmy do samego zabiegu czyszczenia pępuszka. Najpierw musimy dobrze "spryskać " cały pępuszek, pamiętajmy o tym aby delikatnie go podnosić tak aby nawet do schowanych "fałdek skórnych" dotarł nasz preparat. Wiem, wiem na pewno myślicie sobie ale jak??! jak to przesunąć podnieść?! Wiem, że to ciężkie i stresujące ale nie bójcie się to naprawdę szybka sprawa, tylko potrzebujemy robić to zdecydowanie. Kiedy już cały pępuszek jest w naszym preparacie bierzemy gazik i dokładnie wycieramy pępuszek, znów pamiętając o tych schowanych fałdkach skóry... Tylko róbmy to spokojnie, to naprawdę da się zrobić :)
Jeżeli już się nam to uda, bierzemy kolejny gazik i zawijamy kikutek tak aby nie ubrudził się podczas całego "aktywnego" dnia :)

Nie wiem jak Wy ale ja zastanawiałam się po co czyścić te "schowane" warstwy skóry- więc już tłumaczę:) Właśnie w tych ciężko dostępnych miejscach gromadzi się wydzielinka (ropka), która utrudnia gojenie się ranki a czasami kiedy nie jest czyszczona powoduje stan zapalny, który może być poważny i bolesny dla maluszka a dla  nas bardzo stresujący...

Co do moczenia pępuszka (niezależnie od tego na który ze sposobów się zdecydujemy) pamiętajmy jeżeli już tak się stało, że pępuszek się zamoczył nie panikujmy (jak to zrobiłam ja pierwszym razem hehe) tylko weźmy gazik i starannie przetrzyjmy pępuszek, pamiętając o każdej fałdce i załóżmy nowy opatrunek.


To chyba najważniejsze informacje dotyczące dbania o pępek noworodka.
A tak trochę z subiektywnej oceny...
Ja jestem zwolennikiem drugiej metody, ponieważ stosowałam ją i naszej Frani kikutek odpadł już piątego dnia po powrocie ze szpitala (a wyszłyśmy po 3 dobach od narodzin). Mogę dodać, że naprawdę starannie czyściłam pępuszek i często go "wietrzyłam".
Oczywiście wiem, że to nie jest takie proste jak się piszę. Sama przez to wszystko przechodziłam i wiem, jaki stres towarzyszy nam przy każdej wykonywanej czynności przy noworodku zwłaszcza w pierwszych dobach życia , a jeżeli jest to nasze pierwsze dziecko, tym bardziej stresujemy się każdą drobnostką.
Ale nie przejmujmy się , pamiętajmy : Wszystko co robimy dla naszego dziecka, robimy najlepiej ponieważ to my kochamy je najmocniej na świecie i wiemy co jest najlepsze na naszego maluszka!! :)

Aaaa i małe słowo dla Wszystkich, których dopiero czeka przechodzenie przez tego typu "zabiegi": Powodzenia! Nie bójcie się tego, to naprawdę nic strasznego! :) (ale rym stworzyłam hihi)

A na koniec foto :


   Tym razem adekwatnie do posta zdjęcie Marysi kilka dni po wyjściu ze szpitala:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz