Za dwa tygodnie powrót do pracy a mnie rozkłada choroba, właśnie teraz kiedy chciałabym na krok nie opuszczać mojej córuni, aj ... takie jest życie ( jak to mawiała moja nauczyciela- life is brutal! )
Nareszcie zasiadłam do zgrania zdjęć z aparatu, a raczej mój mąż :)
I co się okazało, zrobiliśmy ich 1300 - Wooow! Strasznie dużo do przejrzenia więc będę je " dozowała" na blogu :)
Wróćmy do samego urlopu - na końcu naszej wyprawy byliśmy w Częstochowie i stamtąd mam chyba tylko z 5 zdjęć, a to dlatego, że jeździmy tam już kilka lat i po prostu nie chce nam się robić ciągle tych samych zdjęć ale jedną fotkę wstawię, żeby przybliżyć każdemu jaki tłum ludzi się tam przewija ( uliczka na zdjęciu około godziny 11 jest całkowicie zapełniona )
Zdjęcie zrobione 15 sierpnia z samego rana , więc wtedy jest jeszcze luźno na ulicach i w klasztorze:)
Oczywiście na zdjęciu musi być też Maria, wędrująca na Jasną Górę.
Pisałam już we wcześniejszych postach, ale powtórzę się- Częstochowa to naprawdę magiczne miejsce i warto tam pojechać:)
... A teraz Wracamy do Krakowa. Kiedy nareszcie dotarliśmy do hotelu, chwilę poświęciliśmy na odpoczynek a później ruszyliśmy w miasto:) Nasz nocleg znajdował się pomiędzy rynkiem a Wawelem więc Wszędzie było blisko :) Nocleg jak to w Krakowie bardzo stare kamienice, gdzie troszkę człowiek wychodząc z domu czuję się jak na Warszawskiej Pradze: mnóstwo dużych kamienic, starych bram i małych uliczek.
Pierwszego dnia troszkę pozwiedzaliśmy standardowych miejsc , czyli Wawel, Rynek, Kazimierz.
Kompletnie nie spodziewałam się, że trafimy akurat na finał "Tour de Pologne" ! Naprawdę świetna sprawa i mnóstwo ale to naprawdę mnóstwo kibiców. Oczywiście nie ominęliśmy wjazdu na metę naszego bohatera- Rafał Majka!!
Później wybraliśmy się na obiad do jednej z knajpek na ryneczku i muszę przyznać, ze było bardzo smacznie:)
Wieczór był bardzo ciepły ( z resztą jak cały pobyt w Krakowie). Więc postanowiliśmy wybrać się na spacer nad Wisłę . Malutka dostała kolacyjkę i bardzo szybko zasnęła - taki aktywny dzień ją wykończył i w nocy spała jak susełek:)
Kolejny dzień spędziliśmy w większości nad Wisłą, był taki upał, że nic innego nie przychodziło nam do głowy:) Ach jednak zapomniałam! Odwiedziliśmy Kościół Mariacki a potem wybraliśmy się do słynnej Knajpy "Pod Wawelem". Panuje tam świetna atmosfera! Są śpiewy i tańce ale przy tym niestety baaardzo dużo osób i ciężko o stolik bez rezerwacji.. :/ Pod wieczór wybraliśmy się kolejny raz na rynek i spacer po sukiennicach. Marysia po prostu szalała!! Pogoń za gołębiami była dla niej świetną zabawą. Ach i zapomniałam się pochwalić - moja córka jest po prostu gwiazdą! Mnóstwo osób robiło jej zdjęcia a nawet nagrywało filmiki :) ( oczywiście za naszą zgodą). A dlaczego ?? Już tłumacze- kiedy przed jedną z restauracji wyszli tancerze aby zachęcić potencjalnych klientów do wejścia , Marysia od razu ruszyła do tańca i robiła to naprawdę słodko :)
Dobrze dosyć pisania przejdźmy do zdjęć!
A jest ich sporo :)
Tak jak pisałam na Tour de Pologne, były tłumy ludzi!
U taty na barana najlepiej!
Musi być też zdjęcie całą rodzinką :)
Selfie też musi być ;)
Mała gwiazda!
Tych kilka wyżej wstawionych zdjęć to cała Sesja z upalnego dnia nad Wisłą :)
Najciekawszy stwór na Rynku - bardzo mi się podobał.
A te zdjęcia wyżej wstawione to cała mini sesja z popołudniowego spaceru na Rynek :)
I na zakończenie słodka minka :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz